Prace postępują, mimo że tego nie widać na blogu. Pod koniec kwietnia Muszka montował z tatą szambo ekologiczne.
Ja też pomagałam, a jakże!
Potem prawie miesiąc domek po prostu sobie schnął, czekając na ekipę, która miała kłaść gładź. W międzyczasie powstały też schodki do kotłowni i stopniowo, po kilka przęseł, zalewaliśmy podmurówkę pod ogrodzenie. Dopiero niedawno skończyliśmy.
W czerwcu pojawili się panowie, którzy będą kłaść gładź i kafelki w łazienkach. Zaczęli od ocieplenia poddasza.
Na dole też już prawie skończyli gładzić. Zajęli się też kafelkami w wc na dole. Wybrałam kolekcję płytek synthia z cersanitu.
Fajnie wygląda, ma żywe, energetyczne kolory - wybrałam biały, pomarańczowy i szary kolor. Ale co się okazało przy ich układaniu? Białę płytki okazały się krótsze od pomarańczowych i szarych o jakieś 3 mm. Normalnie, ręce opadają! Ale nasz Grzesiu, który je kładzie jakoś sobie poradził z tym i nie powinno być nic widać.
W dużej łazience będzie kolekcja oxford z ceramiki końskie. Mam nadzieję, że one będą równe. Czekamy też na zamówioną wannę, prysznic itd. Czas pomyśleć o kolorach do domu.