Od czego by tu zacząć...
Witamy po długiej przerwie. Ale mimo przerwy na blogu w realu troche się działo, a ostatnio to nawet bardzo intensywnie. Jeszcze zimą, kiedy mróz złagodniał przyszli hydraulicy i w ciągu tygodnia rozprowadzili rurki od wody. Pracowali wolno, ale solidnie i dokładnie. A oto efekty ich pracy. Wiem, że to niezbyt interesujące zdjęcia, ale nas cieszy każda rurka.
Pion przy ubikacji na parterze:
Łazienka na poddaszu:
kotłownia:
A co dalej? A dalej pokażę Wam dzieło elektryków. Rozprowadzili kable do gniazdek i włączników:
Muszka caly czas poszukiwał wykonawców na dalsze etapy budowy, tym bardziej, że w maju wyjeżdża na 3 miesiące i nie będzie mógł doglądać budowy tak na 100 %. A ja jestem niestety lewa do załatwiania i organizowania pracy.
No ale wróćmy do tego co się dzieje aktualnie. W połowie marca przyszli tynkarze. Była to ta sama ekipa, która stawiała nasz dom. Mamy tynki tradycyjne, a ich robota zamknęła się w ośmiu dniach i 6 tyś zł (ta kasa leci jak szalona). Ach, zapomniałam nadmienić, że dostaliśmy już kredyt i wydajemy właśnie pierwszą transzę.
A tu wspomniane wyżej tynki:
Wiem, że nie wygłąda to zbyt atrakcyjnie, ale nie mam bardziej aktualnych zdjęć. Teraz, kiedy podeschły, wyglądają o niebo lepiej.
W międzyczasie Muszka zakupił szambo ekologiczne Eko Sum. Zamówił też kamyk do drenażu. W przyszłym tygodniu mamy je montować.
Kupiliśmy styropian na ocieplenie zewnętrzne:
A tu już robota w toku:
Tutaj wykopy pod przyłącze wody i licznik:
Wykop pod podłączenie prądu też już czeka na elektryków.
I jeszcze wylewka w kotłowni:
A z nowości to jeszcze jedno. To nasz nowy lokator, Badyl: