Mamy parter!!!!
I stało się!!!Po długiej przerwie i oczekiwaniu zjawiła się ekipa murarzy. Zaczęli w piątek 20 sierpnia i wznieśli kawał ścian. Już nie mogłam wysiedzieć w pracy i cały czas się uśmiechałam. Pracowali cały dzień a na sobotę zapowiedzieli wolne.
W sobotę my się wzięliśmy za robotę. Tata z Muszką wykopali w piątek fundamenty pod taras a w sobotę go zalewaliśmy. Poszło 25 worków cementu.
W poniedziałek ekipa zjawiła się od samego rana. I tak pracowali nieprzerwanie aż do soboty. Codziennie po 10 godzin. Naprawdę miło było patrzeć na postępy. Teściowie od rana siedzieli na budowie w czasie gdy my byliśmy w pracy i doglądali wszystkiego. Pogoda dopisała, nie można narzekać. Tylko jednego dnia padało do południa, ale potem się przejaśniło. W czwartek murarze już szalowali strop i schody. Zaczęli też wiązanie.Było trochę nerwów, bo w piątek po południu majster stwierdził, że jednak nie starczy nam drutu na zbrojenie. A na sobotę rano mieliśmy zaklepany beton z gruchy. Muszka za telefon i dzwoni do składów budowlanych. Tu nie ma, tu nie ma, tu jest stal, ale nie ma transportu. Zrobiło się nieciekawie. Ale sprytnej Muszce się udało załatwić wszystko i drut był za godzinę na działce. W sobotę murarze zjawili się przed 6 żeby dokończyć schody i jeszcze jakieś drobiazgi i w ten sposób przed południem było po wszystkim.
Prostowanie gwoździ
Zmartwiliśmy się trochę, bo na stropie pojawiły się mikroryski zwłaszcza na obrzeżach, tam gdzie leżą druty. Muszka twierdzi, że to dlatego że stal leży za blisko powierzchni betonu. Wydaje mi się jednak, że to nic poważnego i sufit nie będzie nam pękał. Teraz mamy poczekać 3 tygodnie aż strop wyschnie i znów przyjdzie ekipa. Już nie możemy się doczekać.