Pod koniec września Muszka z tatą wzięli się za zdejmowanie szalunków i stempli. Robota żmudna i wcale nie taka łatwa. Potem trzeba było poukładać deski - już chyba 3 raz z kolei - i powyjmować z nich gwoździe. Pogoda piękna i przyjemna do pracy na świeżym powietrzu.
Wnętrze mieszkania jest super. Nawet Muszka jest zadowolony z jego przestronności. Wiem, że to pojęcie względne, ale naprawdę jest tu sporo miejsca. To widok na aneks kuchenny. Po prawe wejście z wiatrołapu.
Widok na salon
Drzwi z wiatrołapu i wc.
5 października przyszli murarze. Uwinęli się ze ścianami poddasza w 3 dni. Mają jeszcze sporo pracy w tym roku więc się sprężają. Fajnie, że tak szybko, ale nie obyło się bez wpadki. W południe ostatniego dnia na naszej budowie murarz stwierdził nagle, że braknie 2 palet cegły i cementu. Muszka musiał więc w ciągu kilku godzin je załatwić. Udało mu się, ale musieliśmy cegłę wozić na 4 razy skodą z przyczepką, bo w cegielni nie było żadnego wolnego auta. Trzeba się też było uwijać, bo hurtownia czynna była do 16. A wszystko mogło się obyć inaczej: bez nerwów i pośpiechu, bo Muszka pytał murarza poprzedniego dnia czy niczego nie zabraknie a ten stwierdził, że nie. Ręce opadają No cóż, było minęło. Dobrze, że ostatecznie się udało.
Tak wygląda poddasze:
Na wprost wejście do łazienki:
Pralnia
W piątek i w sobotę Muszka z tatą i wujkiem zalewali schody wejściowe i taras. Harowali od świtu do nocy, ale pięknie się spisali.
Kotłownia już umeblowana
Dotarło drewno na więźbę i nasze filary:
Hydraulicy założyli też wyjścia kanalizacyjne:
W środę 13 października przychodzą cieśle zakładać więźbę. Oby tylko pogoda się jeszcze utrzymała.